Wpis 2025-12-05, 03:40
Gdyby całował tak we wtorek, jak calowal dziś, to ja bym nie miała pierdolnika w mozgu przez 2 dni!
| pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
| 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
| 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
| 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
| 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
| 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Gdyby całował tak we wtorek, jak calowal dziś, to ja bym nie miała pierdolnika w mozgu przez 2 dni!
Byliśmy we wtorek na randce. To była dobra randka. Pocałował w policzek na przywitanie. Ja go pocałowałam 3 razy z okazji urodzin.
5 godzin bez zerknięcia na zegarek, nawet z pewnym niedosytem, z chęcią na więcej. Ale nie pocałował. Zapytałam czy chciał pocałować, to powiedział, że tak. Ale zrezygnował, bo ja odsunęłam głowę.
Zaproponowałam, żeby dziś przyjechał do mnie do pracy, żeby całował, bo jutro rano wyjeżdża. I zobaczymy się w marcu, kwietniu, maju. Chuj wie. Nawet zaproponowałam, że mogę polecieć do Glasgow w lutym. I niby on chce wrócić do Polski, ale do kwietnia się to nie wydarzy.
Niby propozycja szybkiego spotkania się dzisiaj mu się spodobała. Potem wymyślił wymówkę, ale od dwóch godzin jest w domu, mógłby przyjechać, mógłby całować.
Bo jak sie nie chce kogoś całować, to znaczy, że nie ma chemii, że nie ma iskierki pożądania. Nie ma niczego.
A ja bym chciała, żeby całował. Żeby sprawdzić czy będzie iskra.
No ale on nie przyjeżdża i czuję, że nie przyjedzie.
I powinnam zamknąć mordę, być zwierzyną, a nie wojownikiem. Mam za dużo męskiej energii, mam dość gierek, niedomówień.
Staram się mówić wprost, ale to za dużo dla tych nie męskich wypierdków tego świata.
Powinnam wiedzieć, że życie to nie komedia romantyczna. Mimo, że sami możemy decydować w jakim filmie chcemy grać, to inni moga decydować, że nie chcą grać z nami.
to był w chuj ciekawe i dziwny tydzień.
umówiłam się na spotkanie, które było wiadomo, że skończy się penetracją. nie doszłam, ale i tak było przyjemnie. gdyby nie dość oziębłe pożegnanie, byłabym zachwycona.
w sobotę umówiłam się na piwo z ludźmi z podstawówki i skończyło się na seksie z typem, który mi się nigdy nie podobał.
czyżbym stała się puszczalską czterdziechą czy po prostu zluzowałam i moje potrzeby stały się najważniejsze?
myślałam, że potrzebuję związku. jednego faceta, na którym będę mogła polegać.
znalazł się Ł., który chce mi dać wszystko czego potrzebuję, poczucie bezpieczeństwa, opiekę i śmiech, a jak potrzeba to wyrucha mnie do nieprzytomności.
nigdy nie sądziłam, że będę tą drugą, ale okazuje się, że dojrzałam, do nie bycia w związku i brania od faceta tego, co ma najlepsze i olewanie najgorszego.
jeśli oboje będziemy szczęśliwi, jeśli ja będę szczęśliwa, to nikt nie może mi tego zabronić.
jeszcze się nie spotkaliśmy, pierwsza randka w środę, czyli za dwa dni. myślę, że pyknie i wdrożymy w życie nasz układ. same plusy, zero minusów.
41.
kolejny dzień, kolejne urodziny, w które nic nie znaczę nic nie mam, dla nikogo nie jestem najważniejsza.